Moja kamienica - opowiadanie (30.06.2011)
Pozostałości natury – bukszpan, tuja i lawenda.
W tle ni to weneckie, ni śląskie mury.
A w wyobrażeniach twierdza, obserwowana z jednego pułapu.
Obserwowana rzez dziesiątki oczu trzeciego piętra.
Żyję w twierdzy osaczonej, dającej ukojenie.
Nie widać horyzontu, lecz poczucie bezpieczeństwa istnieje.
Wieżyce ustępów niewyniosłe z kominem sprawiają wrażenie niebosiężnych.
Odpadający tynk w deszczowych strugach daje poczucie włoskiego klimatu.
Zamkniętego w czasie i przestrzeni uczuć stuletniego gmachu,w którym przodkowie spędzali resztkę swego życia.
Teraz my przejęliśmy tradycję bycia w tym dziwnym domu bez okien, gdzie wspomnienia odgrywają znaczącą rolę.
Przychodząca pożoga rzuciła
nas do oficyny świetlanych chwil,
gdy rodzina była zespolona i trwała w pełni słonecznych dni.
Tragiczna przemoc uczyniła zapisy w tych murach.
Oni byli i są nadal tu gdzie my tworzymy przyszłość, lecz tego nikt nie rozumie.
Egoistycznie nastawionych do życia.
W zamglonych odczuciach zniszczonych komputerowym bełkotem współczesnych plastikowych ludzi, oddalających się od treści zawartych w przesłaniu przodków XX wieku proszę powróćcie!!!